Mili, długo zastanawiałam się o czym Wam opowiedzieć. Nowa szkoła, nowe zainteresowania, nowe rzeczy, których nienawidzę? Chętnie, ale nie teraz.
Dziś o Kubie, który to z Łodzi do Gdańska przyjechał i zagrał wraz z zespołem koncert dla czterech (pięciu? maksymalnie sześciu) osób w Teatrze w Oknie (czyli najmniejszym Teatrze, w jakim kiedykolwiek byłam!).
Z jego muzyką spotkałam się przypadkiem. To było lato 2012, kiedy odbywałam staż w naszym kochanym Pasłęckim Ośrodku Kultury. Chciałam, nie chciałam - musiałam na koncercie być. Jakub grał wtedy z Tomkiem Steńczykiem. Muzyka Pawlaka przekonała mnie od razu. Już za pierwszym razem zamarłam na WYRATUJ TY MNIE Z MĘKI. Za każdym razem wzrusza i przypomina, że BYWAŁAM wrażliwa.
I tak sobie ostatnio szłam - dzień jak co dzień, ok. 9.45 - koło Teatru w Oknie, właśnie plakat mi jakiś mignął, akordeon to był raczej, a w mojej głowie tylko : "Znasz, znasz, Patrycja, ale to nie Czesław, wróć się koniecznie!" To i się wróciłam i patrzę a to Kuba na plakacie, że recital, a kiedyś tak bardzo mi się spodobało i pewnie szybko takiej okazji nie będzie - idź. I dziś poszłam. Za wcześnie - trafiłam na próbę. NA CO? Na "Wyratuj ty mnie z męki"! Umarłam po raz drugi na żywo z zachwytu.
Koncert zaczął się po dziewiętnastej. Osób było kilka. Można by rzec: "aż smutno", ale nie trzeba wcale. Bo nie trzeba więcej osób do takich piosenek. Mogą być, ale nie muszą. Kuba tworzy muzykę do najpiękniejszych i najsmutniejszych utworów poetyckich. Wykonania z zespołem wprowadzają coś nowoczesnego do tej "klasycznej" poezji śpiewanej - nie wiem, czy jest to potrzebne, ale na pewno ciekawe. Dzisiejszy występ to była taka ucieczka. Taki świat, który nie istnieje, w którym jest tak dobrze, że nie chcesz go opuścić. Ja siedziałam jak zaczarowana i chłonęłam teksty i muzykę. Jeśli chodzi o akordeon, to trudno jest mi go zaakceptować, ale Kuba jest drugą osobą, dzięki której instrument ten nie kojarzy mi się z wódką na działce :) Występ, który dziś widziałam, to też swego rodzaju gra. Gra emocjami wypływającymi z muzyki i tekstów.
Nabyłam oczywiście debiutancką płytę pt. "Sezon" i właśnie ją studiuję. Póki co, jestem bardzo na tak, chociaż w niektórych utworach są zgrzyty, które do mnie nie docierają.
Tak, na pewno jeszcze się wybiorę do Teatru w Oknie. Tak, najchętniej na TAKI koncert, który mi PRZYPOMNI, jak to jest.
A moja nowa miłość to:SEZON (słowa: WOJACZEK!)
Dziś o Kubie, który to z Łodzi do Gdańska przyjechał i zagrał wraz z zespołem koncert dla czterech (pięciu? maksymalnie sześciu) osób w Teatrze w Oknie (czyli najmniejszym Teatrze, w jakim kiedykolwiek byłam!).
Z jego muzyką spotkałam się przypadkiem. To było lato 2012, kiedy odbywałam staż w naszym kochanym Pasłęckim Ośrodku Kultury. Chciałam, nie chciałam - musiałam na koncercie być. Jakub grał wtedy z Tomkiem Steńczykiem. Muzyka Pawlaka przekonała mnie od razu. Już za pierwszym razem zamarłam na WYRATUJ TY MNIE Z MĘKI. Za każdym razem wzrusza i przypomina, że BYWAŁAM wrażliwa.
I tak sobie ostatnio szłam - dzień jak co dzień, ok. 9.45 - koło Teatru w Oknie, właśnie plakat mi jakiś mignął, akordeon to był raczej, a w mojej głowie tylko : "Znasz, znasz, Patrycja, ale to nie Czesław, wróć się koniecznie!" To i się wróciłam i patrzę a to Kuba na plakacie, że recital, a kiedyś tak bardzo mi się spodobało i pewnie szybko takiej okazji nie będzie - idź. I dziś poszłam. Za wcześnie - trafiłam na próbę. NA CO? Na "Wyratuj ty mnie z męki"! Umarłam po raz drugi na żywo z zachwytu.
Koncert zaczął się po dziewiętnastej. Osób było kilka. Można by rzec: "aż smutno", ale nie trzeba wcale. Bo nie trzeba więcej osób do takich piosenek. Mogą być, ale nie muszą. Kuba tworzy muzykę do najpiękniejszych i najsmutniejszych utworów poetyckich. Wykonania z zespołem wprowadzają coś nowoczesnego do tej "klasycznej" poezji śpiewanej - nie wiem, czy jest to potrzebne, ale na pewno ciekawe. Dzisiejszy występ to była taka ucieczka. Taki świat, który nie istnieje, w którym jest tak dobrze, że nie chcesz go opuścić. Ja siedziałam jak zaczarowana i chłonęłam teksty i muzykę. Jeśli chodzi o akordeon, to trudno jest mi go zaakceptować, ale Kuba jest drugą osobą, dzięki której instrument ten nie kojarzy mi się z wódką na działce :) Występ, który dziś widziałam, to też swego rodzaju gra. Gra emocjami wypływającymi z muzyki i tekstów.
Nabyłam oczywiście debiutancką płytę pt. "Sezon" i właśnie ją studiuję. Póki co, jestem bardzo na tak, chociaż w niektórych utworach są zgrzyty, które do mnie nie docierają.
Tak, na pewno jeszcze się wybiorę do Teatru w Oknie. Tak, najchętniej na TAKI koncert, który mi PRZYPOMNI, jak to jest.
A moja nowa miłość to:SEZON (słowa: WOJACZEK!)
- piątek, grudnia 20, 2013
- 1 Komentarze