Podróże małe, a miłe. Toruń.
niedziela, stycznia 04, 2015
Byłam tam kiedyś. Pamiętam tylko kadr z filmu o gwiazdozbiorach w planetarium i kompot w barze mlecznym. I to, że kupiłam sobie na podróż "Trzynastkę" (mimo że miałam lat 9/10 - zakup nielegalny niczym kupiona w Biedronce Amarena przed osiemnastką) z dołączonym do niej błyszczykiem o zapachu kiszonki - oficjalnie jabłkowym.
Na tej wycieczce nie trzeba było być kryptocebulą jak w Szwecji, można było bez ogródek pozwiedzać i najeść się w normalnych cenach jak nieukrywający się pod garniturem Janusz biznesu.
Dzień wcześniej spisałam miejsca warte obejrzenia i zobaczyliśmy prawie wszystkie - szczególnie te, które były po drodze i w kupie. W planach mieliśmy również Bydgoszcz, ale ostatecznie nie uczyniliśmy naszej podróży bardziej szaloną.
Pierwszym miejscem w Toruniu, które odwiedziliśmy była kawiarnia Central coffee Perks. Wnętrze stylizowane na lokal z serialu "Przyjaciele". Napoje nosiły imiona bohaterów i raczej smakowały bardzo dobrze. Inaczej, to na pewno, bo jeszcze nigdy nie piłam kawy z maliną i białą czekoladą. Odpowiadało mi to miejsce.
Nie pamiętam dokładnie kolejności następnych miejsc, ale na pewno byliśmy w domu Kopernika. Bardzo lubię takie miejsca, gdzie czuć ducha czasu, a meble nie są z Ikei, a z rąk prawdziwych artystów.
Ulubiona część wycieczki to oczywiście jedzenie. Tym razem nie zahaczyliśmy o McDonald'sa, a poszliśmy do Manekina na naleśniki. Były pyszne, najadłam się jak... ja i oczywiście, aby się dobić, wcisnęłam w siebie później toruńskiego piernika. Toruńskie pierniki można kupić wszędzie, ale co w Toruniu, to w Toruniu.
Bardzo ważnym punktem zwiedzania było planetarium. To bardzo ciekawa atrakcja - relaks (i sen - pozdrawiam Agnieszkę i Łukiego, którzy w ogóle się nie bali) i dawka wiedzy.
Koniecznym było zobaczenie krzywej wieży. Michał chciał poczuć się jak turysta w Pizie, zrobiłam mu więc klasyczne zdjęcie, bo nie było ludzi. Nikt nie widział.
Pomnik Kopernika w Toruniu jest niczym fontanna Neptun w Gdańsku, a Osiołek chyba go dogania (Kopernika) - PSTRYK!
Polubiłam i zaakceptowałam Toruń.
Poza tym, to cześć w nowym roku. Życzę Wam wszystkiego miłego i mięciutkiego jak buldog francuski. A sobie życzę tego, żebym pisała częściej i lepiej.
5 komentarze
Cieszę się, że użyłaś kilku zdjęć które wykonałęm autonomicznie ;]
OdpowiedzUsuńZ krzywą twierdzą..czy to nie była Twoja propozycja? ;p
Twoja była z użyciem dwóch rąk XD
UsuńPacia, Pacia :) Planetarium w Toruniu wymiata, tyle z własnego doświadczenia wiem. Będę tu zaglądał, bo... bo tak.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, dawno nie wsadzałaś mojego kota do garnka...
Z.
Haha, Zbig! :) Obiecuję nadrobić gotowanie, najlepiej w przyszłym miesiącu, gdy już wszystkie koła się skończą :((
UsuńByłam tam raz na szalonej wycieczce,zwiedzilam tylko pijalnie wodki i klub :(
OdpowiedzUsuńMuszę to powtórzyć niedługo i zahaczyć o więcej :)