Moi drodzy, mili, niemili.
Nie pisałam już trochę czasu, bo jak
się okazało, trudno w centrum miasta o założenie normalnego i
zdrowego internetu. Wpis kolejny, czyli właśnie ten, miał
opowiadać o tym, jak to Agnes (muszę o niej pisać, bo ona zawsze
mi każe – teraz nie kazała, ale na pewno będzie jej miło) i ja
od roku szukamy swojego miejsca w Gdańsku, jak bardzo prowadzimy
koczowniczy tryb życia. Przygotowałam zdjęcia z przeprowadzek,
których doświadczyłyśmy milion. Zamierzałam też powiedzieć o
spełnianiu się w nowej pracy (rola, którą gram: sprzedawczyni w
sklepie z biżuterią – bursztyny, dużo bursztynów, świeczek,
mosiężnych Neptunków, drewnianych matrioszek itp.). Tam jest super
i, o dziwo, nie ma w tym ironii. Umiem być już miła dla ludzi.
Trochę sukces. O pierwszych krokach stawianych w dziennikarstwie
pisać chciałam, ale nie napiszę. Moja super policealna szkoła,
spełnienie marzeń (w rzeczywistości: zapełnienie dziury po
burzliwym i nieudanym związku z UG – naprawdę wolałabym studia,
ale w tym roku to już... ten... bombki strzelił), postanowiła
spóźnić się z rozpoczęciem roku o dwa tygodnie! Rozpisałam się
o tym, o czym nie chciałam, więc przejdę teraz do rzeczy.
UWAGA!
Temat dzisiejszego wpisu to : Koncert
Dawida Podsiadło w gdańskim... „Parlamencie”
Ci, co odwiedzali mojego dawnego i
nieistniejącego już bloga, o tej muzycznej fascynacji wiedzieli
(pisałam o płycie „Comfort and Happiness”). Dawid był już w
Trójmieście razy kilka (ile?) a mi nigdy nie było po drodze. Tym
razem znalazłam czas na spełnienie i tego małego marzenia i
dotarłam na to wydarzenie. Tak, WYDARZENIE, nie jakiś tam
koncercik.
Zastanawiałam się jak to będzie się
przedstawiać – ludzie będą się kiwać i ja też. Bo ta płyta
to taka muzyka do herbaty na parapecie, do pokoju wypełnionego
poduszkami, do spaceru w deszczu, do biernej próby wyjścia z
depresji i weltszmercu. NIE!
Kiedy Dawid pojawił się na scenie,
moc i siła takie dziwne razem z nim wyszły. I nie była to
nostalgia taka jak w domu, a najbardziej pozytywna moc,
najpiękniejsza. Taka, która krzyczy do ciebie, do Twojego środka.
Mówi, żebyś to, co masz w sobie ukryte, pokazał. Wokal Podsiadło
na żywo jest Twoją silną emocją, która się budzi po długim
śnie. Czujesz to wtedy, gdy on śpiewa cover piosenki „Eyes on me”
(pierwszy słyszałam cover, oryginał przed chwilą). Rozrywa cię
to na milion kawałków, ale w sposób pozytywny.
Sprzeczność.
Poza-muzycznie – Cenię Dawida za
poczucie humoru – trafia to do mnie na sto procent, a moje poczucie
humoru trochę ciężkie czasem bywa (bo albo go nie mam, albo mam za
bardzo). Chłopak może się wydawać aspołeczny, ale ty tego tak
nie odbierasz. Kontakt z publiką na plus, a PUBLIKA drętwa, jakby
tylko przyszła dla „Nieznajomego” i „Trójkątów i
Kwadratów”. Ja na koncert poszłam bez towarzystwa (pierwszy raz w
życiu), ale towarzystwo spotkałam (liczba osób 2: czyli trzy
szalejące osoby wśród ilu tam – trzystu czy tam miliona(?) kołków i słupów).
Polecam „samotne” koncerty.
Po tym, jak widziałam występ Dawida w
programie u Kuby, czy też w „20m2 Łukasza”, nie sądziłam, że
tyle w nim energii. Jestem pełna podziwu, że osoba w moim wieku, z
polskiego świata muzycznego, osiągnęła taki sukces i do mnie
trafiła (jestem okropnie wybredna). I to po programie X factor, a
wszyscy wiemy jaka historia się zazwyczaj po takich talent-szoł
maluje.
Jak mogłam zapomnieć! Koncert Dawida
Podsiadło poprzedził występ duetu Lilly hates roses, który Dawid
zaprosił do swojej trasy koncertowej. To młodzi
ludzie, którzy tworzą muzykę, bardzo ciepłą na zimny czas. Niektóre utwory przypominały mi mojego ulubionego,
przedziwnego Keatona Hensona, czyli jestem jak najbardziej na tak. A
i tu publiczność zawiodła. Może i nie były to „hity do
tańczenia” i wszyscy przyszli do „Parlamentu” głównie dla
Dawida. Na występie Lilly hates roses szmery, ludzie nie potrafiący
słuchać, odebrali niestety dużą część magii występu...
Mogę powiedzieć, że to najlepszy
koncert na jakim byłam – bałam się tego zdania, ale je
napisałam, aa!
A to kilka zdjęć zrobionych „na
pamiątkę” tosterem, rowerem i Nokią 3310, hej!
- sobota, października 19, 2013
- 1 Komentarze