Cześć! Dawno nie pisałam, bo mi się nie chciało i nie miałam pomysłu, co tym razem mogę Wam zaprezentować. Wymyśliłam sobie ten wpis już jakieś dwa tygodnie temu. Wstęp miał być taki, że dzień bez zjebków w pracy, jest dniem straconym, że szyba była brudna (choć w rzeczywistości lśniła - przesadzam - była względna), że ogólna rozpierducha. W myślach zaczynałam błyskotliwie i od mojej super pracy w bursztynach, bo chciałam nawiązać do tego, co bardziej od niej lubię, no ale... NIE PRACUJĘ JUŻ OD TYGODNIA! W moim życiu lubię (już nie bardziej niż pracę, po prostu lubię:) :
Kawę! Kawę z maka (koniecznie, gdy czekam na autobus, kiedy wracam do Gdańska i kiedy mogę), bananowe latte od Agnieszki Wojas z Factotum, Kawę zewsząd, kawę z domu i z "Fajnych Bab". Głupie, ale bardzo lubię kubki na wynos...
Ulicę Plebanii nocą. Najbardziej tajemnicze, trochę mroczne, fascynujące dwadzieścia sekund spaceru. Szybki skok do literackiego świata, na przykład do "Zbrodni i Kary". Dlaczego? Tak mi się kojarzy, chociaż w ogóle się z tym nie wiąże o_O.
Widok z okna na Mariacki. Nocą i w słońcu, i w śniegu, i na parapecie, i z... petkiem. Nie zrobiłam zdjęcia, bo zimno, a teraz bardzo nie chce mi się sturlać z łóżka...
-Ile biletów?
-JEDEN!
Czyli wypady na smutne filmy, smutne koncerty smutnych ludzi albo wesołych ludzi grających smutno, albo tak wesoło, że aż smutno. Oczywiście są to wypady Patrycji Oryl z Patrycją Oryl. To pewna dla mnie nowość, takie imprezy w pojedynkę, a nowe, to ciekawe i... miłe.
Pisać! Dużo! Ale już nie smutne wiersze jak w gimbazjum o złamanych kościach, czy sercu.
TEATR! Trąbię o tym nie od dziś, że teatr jest miłością największą. Bo na żywo są piękniejsze, silniejsze emocje, głos aktora uderza w Ciebie, nie w głośniki. Ostatnio byłam na "Czarownicach z Salem", polecam każdemu (nawet tylko dlatego, żeby zobaczyć Bakę na żywo!). Odrobina kontrowersji, piękna, strachu i tajemnicy.
Rysunki, choć talent mam niedorozwinięty. Jednak odkąd poszłam na roczną architekturę wnętrz, rysuję chętniej i częściej. Dzieją się wtedy różne rzeczy. Zabijam czas, zmienia się moje spojrzenie, czuję jakąś tam radość i stres trochę znika, a zestresowana jestem często.
Lubię też buldożki francuskie, to najpiękniejsze piesunie na całym świecie. Tak, relacje z moim dawnym psem, były trudne. Fascynacja tą rasą nastąpiła w moim życiu całkiem niedawno. Zdjęcie z Internetów.
I piękne pokoje z magicznymi lampkami. Takie jak mój:
I...już chyba tyle z rzeczy, które przyszły mi do głowy teraz.
Niedługo znowu matura, niedługo nowe studia, których nie mogę się doczekać. Bardzo tęsknię za takim życiem. Do zobaczenia kiedyś. Na zakończenie Agnieszka-Kot, która się uczy (teraz coś smaży - omnomnom GLUTEN). Trzymajcie za nią kciuki, żeby zdała z tego z czerwonymi uszami, czy tam coś.
Kawę! Kawę z maka (koniecznie, gdy czekam na autobus, kiedy wracam do Gdańska i kiedy mogę), bananowe latte od Agnieszki Wojas z Factotum, Kawę zewsząd, kawę z domu i z "Fajnych Bab". Głupie, ale bardzo lubię kubki na wynos...
Ulicę Plebanii nocą. Najbardziej tajemnicze, trochę mroczne, fascynujące dwadzieścia sekund spaceru. Szybki skok do literackiego świata, na przykład do "Zbrodni i Kary". Dlaczego? Tak mi się kojarzy, chociaż w ogóle się z tym nie wiąże o_O.
Widok z okna na Mariacki. Nocą i w słońcu, i w śniegu, i na parapecie, i z... petkiem. Nie zrobiłam zdjęcia, bo zimno, a teraz bardzo nie chce mi się sturlać z łóżka...
-Ile biletów?
-JEDEN!
Czyli wypady na smutne filmy, smutne koncerty smutnych ludzi albo wesołych ludzi grających smutno, albo tak wesoło, że aż smutno. Oczywiście są to wypady Patrycji Oryl z Patrycją Oryl. To pewna dla mnie nowość, takie imprezy w pojedynkę, a nowe, to ciekawe i... miłe.
Pisać! Dużo! Ale już nie smutne wiersze jak w gimbazjum o złamanych kościach, czy sercu.
TEATR! Trąbię o tym nie od dziś, że teatr jest miłością największą. Bo na żywo są piękniejsze, silniejsze emocje, głos aktora uderza w Ciebie, nie w głośniki. Ostatnio byłam na "Czarownicach z Salem", polecam każdemu (nawet tylko dlatego, żeby zobaczyć Bakę na żywo!). Odrobina kontrowersji, piękna, strachu i tajemnicy.
Rysunki, choć talent mam niedorozwinięty. Jednak odkąd poszłam na roczną architekturę wnętrz, rysuję chętniej i częściej. Dzieją się wtedy różne rzeczy. Zabijam czas, zmienia się moje spojrzenie, czuję jakąś tam radość i stres trochę znika, a zestresowana jestem często.
Lubię też buldożki francuskie, to najpiękniejsze piesunie na całym świecie. Tak, relacje z moim dawnym psem, były trudne. Fascynacja tą rasą nastąpiła w moim życiu całkiem niedawno. Zdjęcie z Internetów.
I piękne pokoje z magicznymi lampkami. Takie jak mój:
I...już chyba tyle z rzeczy, które przyszły mi do głowy teraz.
Niedługo znowu matura, niedługo nowe studia, których nie mogę się doczekać. Bardzo tęsknię za takim życiem. Do zobaczenia kiedyś. Na zakończenie Agnieszka-Kot, która się uczy (teraz coś smaży - omnomnom GLUTEN). Trzymajcie za nią kciuki, żeby zdała z tego z czerwonymi uszami, czy tam coś.
- wtorek, lutego 11, 2014
- 3 Komentarze