Mówienie o introwersji stało się od jakiegoś czasu modne - tak mi się zaczęło wydawać. Potem pomyślałam, że właściwie od zawsze było potrzebne. Nie jesteśmy przecież obcy, tylko tutejsi. Żyjemy wśród reszty i choć często nie opowiadamy za wiele - nie znaczy, że mamy w głowie kupsko i nie myślimy.
Dziwny dzieciak
To byłam ja. W przedszkolu siadałam na środku dywanu i zamykałam oczy z nadzieją, że zniknę. Najlepiej bawiłam się w swoim towarzystwie. Ludzie małomiasteczkowo mentalni myśleli, że jestem odmieńcem, bo jestem jedynaczką, a rodzice trzymają mnie w złotej klatce. Bulszit! Nie byliśmy dziwni, nikt nas nigdzie nie trzymał, nie jeździliśmy na spódnicach naszych matek jak Słowacki na kiecce Salomei. Byliśmy normalni wśród normalnych, tylko trochę różne mieliśmy osobowości. Ale kto wtedy myślał, że istnieje coś takiego jak osobowość?
Płytka jak kałuża nastolatka
Kiedyś coś takiego usłyszałam na spotkaniu towarzyskim, że mentalną głębią nie grzeszę. A to dlatego, że nie byłam zbyt wylewna. Nie obnażałam się ze swojego życia i nie klepałam trzy po trzy. Nie wcinałam się w dyskusję na tematy odległe, która już trwała. Słuchałam. Nikt wtedy nie wiedział, że jestem dobrym słuchaczem. I nikt z tych osób się już nie dowie.
Nie dzwonisz, nigdzie nie wychodzisz
Mówili. I to odbierałam jako atak. Ale ja musiałam mieć czas dla siebie, bo byłam przeładowana ekstrawertyzmem. Musiałam się rozładować i naładować po swojemu. I jeśli nadal się nie odzywam, a minęły dwa tygodnie, to znaczy, że ładuję baterię. Nie wsiąkam wtedy w ziemię. Czytam, piszę, oglądam, piję kawę i niekawę, a to mój prąd.
Nie dzwonisz, nigdzie nie wychodzisz
Mówili. I to odbierałam jako atak. Ale ja musiałam mieć czas dla siebie, bo byłam przeładowana ekstrawertyzmem. Musiałam się rozładować i naładować po swojemu. I jeśli nadal się nie odzywam, a minęły dwa tygodnie, to znaczy, że ładuję baterię. Nie wsiąkam wtedy w ziemię. Czytam, piszę, oglądam, piję kawę i niekawę, a to mój prąd.
It's OK to be intro
- poniedziałek, stycznia 22, 2018
- 2 Komentarze