Matki zastępcze | WPISY LUDZKIE-NIELUDZKIE (1)

niedziela, kwietnia 24, 2016

Zapraszam Was do czytania cyklu Wpisów ludzkich-nieludzkich. Będą one dotyczyły moich obserwacji  zachowań człowieka wśród ludzi. Nie jestem psychologiem, a więc obserwacje będą luźne i bardzo "polskie" (Janusza, cebulę sandały i skarpety na pewno gdzieś wcisnę).

Z racji tego, że mam jeszcze połowę Emancypantek do przeczytania, wrzucam felieton, który napisałam jakiś czas temu.  Niektórzy z Was mieli okazję go usłyszeć podczas warsztatów publicystycznych. Większość jednak o istnieniu tego felietonu pojęcia nie ma, zatem odkrywam go przed Wami wszystkimi.

Matki zastępcze

Wszędzie jest taka osoba, która pełni rolę matki niezależnie od doświadczenia, wieku i płci. To matka towarzystwa, opiekunka kolegi lub koleżanki o ograniczonym poziomie życiowego ogarnięcia. Jest też taka rodzicielka, która matkuje mężowi albo żonie w życiu codziennym.

Matka towarzystwa to rodzaj przywódcy, menadżera. Kiedy znajomi chcą jechać na wycieczkę w góry, na mazury, czy gdziekolwiek indziej, obarczają wszystkim jedną osobę. Matka oczywiście podzwoni gdzie trzeba, załatwi hotel, domek lub namiot. Zamówi bilety autobusowe, podczas gdy cała reszta będzie leżeć, pachnieć i czekać na gotowe. Znajomi niczym królowie życia ruszą w podróż nie myśląc o tym, że ktoś zajął się jej organizacją. A matka, jak to matka będzie się martwić, żeby wszystko zostało na ostatni guzik dopięte.

W grupie towarzyskiej, strażniczka towarzyskiego ogniska chętnie pomoże rozwiązać konflikt. Sercowy, życiowy, choć finansowy już niekoniecznie. To mistrzyni porad, psycholog przyjacielski. Odpowiedź zna na wszystko, racja zawsze leży po jej stronie. Mądrzejsza od wszystkich wyrocznia. Najlepiej się bawi, gdy wtrynia się między wódkę a zakąskę i rozwiązuje, a raczej pogłębia, konflikt między osobami kłócącymi się w danej chwili. Problemy jej nie dotyczą, ale obchodzą jak najbardziej – w końcu martwi się o swoje towarzystwo.

Istnieje również opiekunka kolegów zagubionych. Jej rola zaczyna się już w podstawówce, pod pokojem nauczycielskim. Zagubione dziecko ogłasza : Ja pukam, ty mówisz. W tym momencie zaczyna się odpowiedzialność. Z czasem w rolę wpada się coraz bardziej. Takie dziecko bez matki samo nigdzie nie pójdzie. Ciągle musi za nią łazić, nie dopuszczać do innych ludzi, nie dawać chwili wytchnienia, minuty wymarzonego bycia sam na sam ze sobą. Kiedy zmęczona opiekunka myśli, że uda jej się wyjść samej, to jest w błędzie. Zagubiona przylepa bez pytania przyklei się do niej i powie: Poczekaj, idę z tobą. Matka się zgodzi, choć będzie dusić w sobie niechęć. Dziecko usiądzie matce na głowie jak problem.

Nieogarnięte dziecię budzi się w człowieku także na uczelni. Trzeba napisać maila do wykładowcy w ważnej sprawie i dziecko samo to proponuje. Problem w tym, że student-dziecko nigdy nie napisze, bo boi się, że wykładowca zje studenta przez Internet. Objawy nieogarnięcia wychodzą też wtedy, gdy trzeba zrobić prezentację. Najczęściej konflikt pojawia się, kiedy przygotowuje się prezentację w parach. Dwie osoby muszą projekt zmontować, a jedna z nich przedstawić. Jednak często jest tak, że jedna osoba robi to i to. Nie trzeba zgadywać która. Wina nie leży tylko po stronie dziecka, ale i matki, której brak asertywności.

Matkowanie to także popularne zachowanie w związkach. Rodzicielki podejmują decyzje za partnera w różnych sytuacjach. Na przykład, czy mąż może iść na piwo z kolegami. Najczęściej nie może. Dlaczego? Bo nie. A jeśli już Wielka Żona Matka się na to zgodzi, to mąż musi się przygotować na cykliczne telefony sprawdzające, czy aby na pewno jest teraz z kumplami a nie w klubie nocnym. Rodzicielka związku to również wspaniała dyrygentka. Jej ulubione nuty, to wyrzuć śmieci, Napraw odkurzacz lub piosenka Ty nigdy nic nie robiszMatki żony i mężowie bywają również nadopiekuńczy. Nadskakują, wciąż się martwią, wydzwaniają, nie dają oddychać. Duszą w taki sposób, że nawet marzenie o ucieczce wydaje się być nieosiągalne.

Trudno jest nauczyć się żyć samemu, załatwiać sprawy na własną rękę, nie obarczając innych osób. Przychodzi jednak czas, w którym trzeba wyrzucić z siebie niedołężnego dzieciaka i uważać, aby tego czasu nie przegapić.

Może Ci się spodobać

0 komentarze

Ja na Facebooku