AMSTERDAM | WPISY LUDZKIE - NIELUDZKIE (4)

niedziela, czerwca 05, 2016

Minęły już dwa tygodnie od wyjazdu. Owszem, mogłam raz dwa wrzucić wszystkie (3) wpisy z wycieczki, ale czas mój (mam wrażenie, że nie tylko mój, ale i ten wspólny) uciekł tak szybko. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już zwiał mi tydzień z życia.

W sobotę, 24 maja, uciekliśmy na jeden dzień z Belgii do... Holandii! Tak, pojechaliśmy do Amsterdamu. Udaliśmy się tam MegaBusem (odpowiednik naszego Polskiego Busa) za jedyne sześćdziesiąt cebulionów polskich i to w dwie strony.  Każdą Grażę podróży taka cena by ucieszyła na pewno.










Co robiliśmy w Amsterdamie?




1.  Jedną z najciekawszych i najdziwniejszych zarazem dla Grażyn  atrakcji było Muzeum Seksu. Niejedna Grażka się tam zgorszyła, uwierzcie. W muzeum można było zobaczyć od artystycznych obrazów, rzeźb, przez czarno-białe fotografie z dawnych lat, pierwsze wibratory, aż po obrzydliwe, zmechanizowane, rozbierające się (i nie tylko :() figury z wosku. Zdjęcia, które dodaję przedstawiają eksponaty w miarę niegorszące.




2. Udaliśmy się również na targ kwiatowy, gdzie można było dostać mikrokaktusy, nasionka czarnych tulipanów,  kwiatowe cebulki, a także przepiękne tulipany z drewna.


3. Bardzo lubię ser (to wyznanie brzmi głupio), a w Amsterdamie od serów holenderskich aż się roiło. Prawie na każdym zakręcie był sklep z serami. Niestety nam, Januszkowi i Grażynce, wyszła z butów słoma i chodziliśmy do wielu, żeby nie powiedzieć, że do prawie wszystkich, na skromne degustacje...




4.Mieliśmy też piknik w pięknym parku przy Rijksmuseum i słynnym napisie "I amsterdam'". Trochę zatrzymał się wtedy czas.






5. Poszliśmy też na Dzielnicę czerwonych latarni, gdzie panie ładne i brzydkie czekały na bogatych panów, w oknach, ubrane w skąpe stroje. Jak wyczytałam, prostytucja została tam zalegalizowana w 1815 roku. Robienie zdjęć paniom lekkich obyczajów było zakazane, więc nie dodam nic pod tym punktem. Ponadto na naszej drodze natknęliśmy się na bar "Hospital", w którym można było obejrzeć porno na żywo. Prawdopodobnie. Żadnych ograniczeń.


6. Pewnie zastanawiacie się, jak to jest z coffee shopami. Byliśmy w dwóch takich miejscach. W pierwszym pani zapytała się nas o dowody, ale nie musieliśmy ich pokazywać, rzuciła nam cennik przed nos - nie wyglądała na miłą. Na cenniku widniały różne nazwy (jak z kosmosu, z tego co pamiętam, jednym z nich była nazwa "Amnesia"). Rodzaje (?) ułożone były od najsłabszego do najmocniejszego. Najbardziej zaciekawiło mnie "Space cake" - ciasto domowej roboty ze specjalnym dodatkiem i tu uprzedzam Wasze pytanie - nie, moi drodzy, nie spróbowałam go. Przed drugim coffee shopem ochroniarz kazał nam już pokazać dowody i sprawdził nasze plecaki. Po wejściu tam poczuliśmy charakterystyczny zapach wiadomo czego, unosił się on właściwie w całym Amstedardamie. W coffee shopie można było sobie popatrzeć nawet w gablotce, co mają. Pani "ekspedientka" także chętnie służyła pomocą i dobrą radą :). A jak się już kupiło, to można było usiąść zamówić drinka i spędzać wolny czas. Bardzo wolno zresztą. Jeśli chodzi o legalność marihuany - to owszem, nie jest ona zabroniona, ale nie do końca legalna. Kontroluje się to, ale nie karze.

Zostawiam Was jeszcze z Pałacem Królewskim i kilkoma "widoczkami". Do "poczytania" niebawem, kolejny wpis będzie ostatnim wpisem z wycieczki,  hej!













Może Ci się spodobać

1 komentarze

Ja na Facebooku