Jazda niefigurowa.

środa, listopada 11, 2015

Miałam już łyżwy na nogach. Kilkukrotnie. Za pierwszym razem, jako trzynastolatka. Wtedy, choć było to nowe, nie czułam strachu. Przewracałam i podnosiłam się co chwilę. Ktoś mnie raz "podciął". To nic, nawet się nie otrzepywałam po upadku. Wyjeżdżałam na środek nie myśląc o tym, że za chwilę znów upadnę. 

Dzisiaj weszłam w łyżwy ponownie. Po kilku latach. Nikt mnie nie "podciął", nie przewróciłam się ani razu. Jeździłam przy bandzie. Bałam się jej puścić, ale w końcu dałam radę. Chwiałam się przez chwilę, później zaczęłam utrzymywać równowagę i jechać. A w mojej głowie były myśli: "Byle się utrzymać, byle nie upaść".

A to nie był wpis o jeździe na łyżwach.







Może Ci się spodobać

5 komentarze

  1. Byliśmy razem. Choć każde we własnym tempie, we własny sposób, oboje skupienie byle nie upaść - jednak blisko i w zasięgu. Razem i niezależnie. Hm? Łyżwy?

    OdpowiedzUsuń
  2. I kto by pomyślał, że to już 9 lat minęło od pierwszej jazdy na łyżwach ;D niby tak dawno, ale mimo wszystko jakby wczoraj :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo,łyżwy i mnie chciały kiedyś zabić,ale ostatnio w bierze były super wrotki,polecam!

    OdpowiedzUsuń

Ja na Facebooku